"Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają jak latać"
Antoine de Saint-Exupery

czwartek, 27 grudnia 2012

włóczkowe bajanie nr 4

Przepraszam, jeżeli nudzę moim opowiastkami. Lubię swoje maskotki i lubię nad nimi pracować. Głównie są to misie i małpki. Więc aby to nie były tylko ich zdjęcia to ubieram je w historyjki.
Może taka historia przydarzyła się w tym roku, w minione Święta Bożego Narodzenia?


Dzisiaj Srebrzysta Pani uśmiechnęła się. A może tylko mi się tak wydawało. 
Codziennie rano, gdy wystawiam głowę z plecaka widzę ją, gdy patrzy zza lekko uchylonej firanki. Tu muszę się przyznać, że ubłagałam Adasia, aby zabierał mnie ze sobą do szkoły. 
Któregoś dnia widziałam przelotnie jej męża, jak wychodził do pracy niosąc przy okazji worek ze śmieciami. Też był smutny i zamyślony, nie odpowiedział nawet na moje uprzejme „dzień dobry”. Mieszkamy tutaj od kilku miesięcy, rozmawialiśmy już ze wszystkimi sąsiadami, Tylko nie ze Srebrną Panią, tak nazwał ją Adaś, i Jej Mężem jakoś trudno było zamienić nawet kilka słów. Dlaczego tę sąsiadkę nazywasz Srebrzystą Panią – zapytałem Adasia. Bo ma takie włosy - odrzekł  i oczy chyba też. Rzadko wychodzi z domu, sąsiadów unika. Dziwna jakaś taka.
Pomyślałem, że dzisiaj się do niej uśmiechnę i pomacham łapką. Albo nie, może  tylko się uśmiechnę. Zapytam lepiej Adasia, czy takie zachowanie jest grzeczne. 
O jej, Srebrna Pani odsłoniła firankę, trudno muszę się uśmiechnąć. Chyba mnie nie zauważyła, nie odpowiedziała na mój uśmiech, chociaż wydaje mi się, że gdy zasłaniała firankę jej twarz była bardziej pogodna.
Gdy szliśmy z Adasiem do szkoły, próbowałem mu to wszystko opowiedzieć, ale dołączył do nas Krzyś i zajął Adasia innymi sprawami. 




Wieczorem słyszałam jak Adaś zwierzał się Mamie;
- Mamusiu, Srebrna Pani ma takie smutne oczy, uśmiecham się do niej gdy wracam ze szkoły. Myślisz że tak można?
- Nawet trzeba, sąsiadka mówiła że przed laty, przeżyła ta Pani jakąś tragedię, ale nikt nie wie o co chodzi.
Postanowiłem, że jutro uśmiechnę się do Niej jeszcze raz i pomacham łapką.

Wracaliśmy ze szkoły we trójkę, razem z Mamą Adasia. Srebrzysta Pani stała w  drzwiach mieszkania, z kartką w ręku. 
- Dziwna rzecz - wychodziłam z domu i gdy otworzyłam drzwi wypadła koperta z tą kartką. Myślałam że ktoś się pomylił. Ale jest moje nazwisko. Tylko niech Pani popatrzy - życzenia i podpisany Święty Mikołaj. 

Już niedługo Święta. Na pewno przybędę, aby pod choinką prezenty zostawić. Ty czekając na mnie radosną kolędę zaśpiewaj Panu, co przyszedł świat zbawić. Niechaj ta kolęda wśród śniegowej bieli płynąc serce Twoje w pełni rozweseli, a ja cichutko przyjadę, stanę przy tobie, podrzucę prezenty, odjadę saniami....

i jeszcze taki cytat

To właśnie tego wieczoru
gdy wiatr zimny śniegiem dmucha,
w serca złamane i smutne
po cichu wstępuje otucha
Emilia Waśniewska

Oczy Srebrzystej patrzyły na Mamę z dziwnym wyrazem i wcale nie były zimnie, ale ciepłe i wilgotne od łez.. Przed laty takie wierszyki układał dla mnie ..... i tu głos jej  zadrżał,  ukłoniła się tylko i zamknęła za sobą drzwi.
Mamusiu - dziwna sprawa , Pani jest już duża, skąd więc ten list od Św. Mikołaja – rezolutnie oświadczył Adaś. A poza tym Święty Mikołaj był już kilka dni temu.
Jestem przekonana – powiedziała mama Adasia – że Święty Mikołaj odwiedza nie tylko małe dzieci. Przynosi prezenty wszystkim, którzy na to zasługują, także dorosłym i nie zawsze są to prezenty, których można dotknąć i pobawić się nimi. Myślę, że taki właśnie prezent otrzymała od Świętego Mikołaja nasza sąsiadka, którą ty nazywasz Srebrzystą Panią. Jeszcze tego wieczoru, widziałam, gdy Adaś już spał, jak jego Mama zapukała do drzwi Srebrzystej Pani. Spędziła chyba tam sporo czasu, bo już spałam, gdy wróciła.
Następne dni upłynęły szybko, bo w domu trwały gorączkowe przygotowania do Wigilii i Świąt Bożego Narodzenia. Nie chodziliśmy już do szkoły, a więc nie było też okazji do spotkania Srebrzystej Pani. Było za to sporo czasu poświęconego porządkom w domu, pieczeniu ciasta i przygotowaniu innych smakołyków.
Nadeszła Wigilia Świąt Bożego Narodzenia. Z kuchni już od rana płynęły niesamowite zapachy. Mama Adasia i Tato odświętnie ubrani, a także sam Adaś założył nową koszulę i świeżo wyprane dżinsy. Zbliżała się wigilijna wieczerza. Mama Adasia jeszcze ciągle krzątała się w kuchni, a Adaś razem z Tatą przygotowali pięknie wystrojoną choinkę. Później zaczęli nakrywać stół do uroczystej kolacji. Tato rozłożył biały obrus, a Adaś przyniósł talerze i sztućce. Jakież było Jego zdziwienia, gdy Tato poprosił, aby przyniósł dwa kolejne nakrycia. Wiedział, że tradycją jest pozostawienie jednego dodatkowego  nakrycia, ale dwa ? Gdy zapytał o to tatę, ten tylko tajemniczo uśmiechnął się i odpowiedział – dzisiaj będzie z nami dwoje „zbłąkanych wędrowców”. No może nie zupełnie zbłąkanych, ale na pewno samotnych.
Adaś nie mógł  doczekać się rozpoczęcia wieczerzy. Słowa Taty tak go zaintrygowały, że co chwila spoglądał na drzwi wejściowe. Jego wyobraźnia podpowiadała mu różne możliwe i nie realne  rozwiązania. Gdy więc zadzwonił dzwonek, pierwszy zjawił się, aby otworzyć drzwi. Zaraz za nim pojawiła się Mama. Gdy drzwi się otworzyły, zdumienia Adasia nie dało się opisać. W drzwiach stała Srebrzysta Pani i jej mąż. Odświętnie ubrani i bardziej pogodni niż zwykle, chociaż jakoś nieśmiało wchodzili do mieszkania zapraszani przez gospodarzy. Mąż Srebrzystej Pani – pan Karol przyniósł piękny bożonarodzeniowy stroik, który rodzice od razu ustawili na stole. To była piękna dekoracja wigilijnego stołu. Wkrótce zabłysła pierwsza gwiazda i wszyscy zasiedli do wigilijnej wieczerzy. Rozpoczęto, oczywiście, od dzielenia się opłatkiem i składania życzeń. Nie słyszałam dokładnie co do siebie mówili,  gdyż Adaś zostawił mnie na swoim biurku. Widziałam tylko, przez uchylone drzwi jak uśmiechali się do siebie, wymieniali uściski, ale także ze wzruszenia ocierali napływające do oczu łzy.
Wieczerza powoli zbliżała się do końca i nadchodził czas otwarcia prezentów, które znajdowały się pod choinką. Zauważyłam, że Mama Adasia od jakiegoś czasu dyskretnie spogląda na zegarek i zwraca głowę w kierunku drzwi wejściowych. Czyżby to miało znaczyć, że jeszcze kogoś oczekiwała ? I rzeczywiście wkrótce rozległo się ciche pukania do drzwi. Wszyscy ze zdziwieniem spojrzeli po sobie, tylko Mama spokojnie podeszła do drzwi i otworzyła je. W progu stał wysoki młodzieniec ubrany w brązową zimową kurtkę i  kolorowy szalik. W ręku trzymał sporej wielkości torbę podróżną. Na widok Mamy, uprzejmie ukłonił się i powiedział cicho – dobry wieczór mam na imię Grzegorz. Mam nadzieję, że zastałem u Państwa moich rodziców. Zapraszam - odpowiedziała mama i szeroko otworzyła drzwi. Oto zawitał do nas zbłąkany wędrowiec – powiedziała Mama - wprowadzając gościa do pokoju. Srebrzysta Pani i pan Karol oniemieli ze zdumienia na widok Grzesia, którego nie widzieli od kilku lat. Gdy zbliżył się do nich i ucałował ich ręce, nie potrafili powstrzymać łez, które mimowolnie napłynęły do oczu. Ściskali się, całowali i płakali nie mogąc oderwać oczu od syna. Trwało to dłuższą chwilę, aż w końcu ponownie usiedli wszyscy przy stole. To jest nasz prezent dla Państwa – powiedziała Mama – zwracając się do Srebrzystej Pani i jej Męża, a wskazując na Grzegorza. 

Tej nocy, światło jeszcze bardzo  długo świeciło się w domu Srebrzystej Pani.



Dziękuję za odwiedziny i cierpliwość jeżeli dotrwaliście do końca bajania.

7 komentarzy:

  1. Piękna historia :)
    Aż się wzruszyłam :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo poruszające i wzruszające to bajanie... Piękne zabaweczki robisz i historie układasz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ależ Kochana za co TY przepraszasz. Twoje opowieści nie dość ,że piękne to i "z morałem". Oczywiście ,że się wzruszyłam tak do łezki w oku.Ale to była łezka z tej przegródki szczęśliwej i radosnej:))
    Bardzo Cię proszę nie przestawaj się dzielić ze mną swoimi bajaniami.
    Małpki urocze.
    Pozdrawiam serdecznie i wszystkiego co najlepsze życzę Ci w nadchodzącym Nowym Roku.

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękna historia, trochę się wzruszyłam...
    Maskotki super!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Aż się poryczałam.
    Małpka śliczniutka jak zwykle zresztą.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Śliczne małpki :-) Szkoda, że nie mam więcej czasu na dzierganie, no ale nie narzekam, bo mój czas wypełnia mały Skarb :-) Ale tak chciałabym wyszydełkować mu maskotki, rodzinę misiów. A te Twoje małpki świetne są, małpek jeszcze nigdy nie robiłam. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wizytę i pozostawiony komentarz.

Wyróżnienia

Wyróżnienia
od Cath i Ani, Marioli Wichrowskiej, Koralikowego Raju

od Lidki

od Iny i Toja -12

od Ani i Marioli Wichrowskiej

od frezji i Ani

od Marioli Wichrowskiej
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...