Może taka historia przydarzyła się w tym roku, w minione Święta Bożego Narodzenia?
Dzisiaj Srebrzysta Pani uśmiechnęła się.
A może tylko mi się tak wydawało.
Codziennie rano, gdy wystawiam głowę z
plecaka widzę ją, gdy patrzy zza lekko uchylonej firanki. Tu muszę się
przyznać, że ubłagałam Adasia, aby zabierał mnie ze sobą do szkoły.
Któregoś dnia widziałam przelotnie jej
męża, jak wychodził do pracy niosąc przy okazji worek ze śmieciami. Też był
smutny i zamyślony, nie odpowiedział nawet na moje uprzejme „dzień dobry”.
Mieszkamy tutaj od kilku miesięcy, rozmawialiśmy już ze wszystkimi sąsiadami,
Tylko nie ze Srebrną Panią, tak nazwał ją Adaś, i Jej Mężem jakoś trudno było
zamienić nawet kilka słów. Dlaczego tę sąsiadkę nazywasz Srebrzystą Panią –
zapytałem Adasia. Bo ma takie włosy - odrzekł
i oczy chyba też. Rzadko wychodzi z domu, sąsiadów unika. Dziwna jakaś
taka.
Pomyślałem, że dzisiaj się do niej uśmiechnę i pomacham łapką. Albo nie, może tylko się uśmiechnę. Zapytam lepiej Adasia, czy takie zachowanie jest grzeczne.
Pomyślałem, że dzisiaj się do niej uśmiechnę i pomacham łapką. Albo nie, może tylko się uśmiechnę. Zapytam lepiej Adasia, czy takie zachowanie jest grzeczne.
O jej, Srebrna Pani odsłoniła firankę,
trudno muszę się uśmiechnąć. Chyba mnie nie zauważyła, nie odpowiedziała na mój
uśmiech, chociaż wydaje mi się, że gdy zasłaniała firankę jej twarz była
bardziej pogodna.
Gdy szliśmy z Adasiem do szkoły,
próbowałem mu to wszystko opowiedzieć, ale dołączył do nas Krzyś i zajął Adasia
innymi sprawami.
Wieczorem słyszałam jak Adaś zwierzał
się Mamie;
- Mamusiu, Srebrna Pani ma takie smutne
oczy, uśmiecham się do niej gdy wracam ze szkoły. Myślisz że tak można?
- Nawet trzeba, sąsiadka mówiła że przed
laty, przeżyła ta Pani jakąś tragedię, ale nikt nie wie o co chodzi.
Postanowiłem, że jutro uśmiechnę się do
Niej jeszcze raz i pomacham łapką.
Wracaliśmy ze szkoły we trójkę, razem z Mamą Adasia. Srebrzysta Pani stała w drzwiach mieszkania, z kartką w ręku.
- Dziwna rzecz - wychodziłam z domu i
gdy otworzyłam drzwi wypadła koperta z tą kartką. Myślałam że ktoś się pomylił.
Ale jest moje nazwisko. Tylko niech Pani popatrzy - życzenia i podpisany Święty
Mikołaj.
Już niedługo
Święta. Na pewno przybędę, aby pod choinką prezenty zostawić. Ty czekając na
mnie radosną kolędę zaśpiewaj Panu, co przyszedł świat zbawić. Niechaj ta
kolęda wśród śniegowej bieli płynąc serce Twoje w pełni rozweseli, a ja
cichutko przyjadę, stanę przy tobie, podrzucę prezenty, odjadę saniami....
i jeszcze taki cytat
To właśnie tego
wieczoru
gdy wiatr zimny
śniegiem dmucha,
w serca złamane
i smutne
po cichu
wstępuje otucha
Emilia
Waśniewska
Oczy Srebrzystej patrzyły na Mamę z
dziwnym wyrazem i wcale nie były zimnie, ale ciepłe i wilgotne od łez.. Przed
laty takie wierszyki układał dla mnie ..... i tu głos jej zadrżał,
ukłoniła się tylko i zamknęła za sobą drzwi.
Mamusiu - dziwna sprawa , Pani jest już duża, skąd
więc ten list od Św. Mikołaja – rezolutnie oświadczył Adaś. A poza tym Święty
Mikołaj był już kilka dni temu.
Jestem przekonana – powiedziała mama Adasia – że
Święty Mikołaj odwiedza nie tylko małe dzieci. Przynosi prezenty wszystkim,
którzy na to zasługują, także dorosłym i nie zawsze są to prezenty, których
można dotknąć i pobawić się nimi. Myślę, że taki właśnie prezent otrzymała od
Świętego Mikołaja nasza sąsiadka, którą ty nazywasz Srebrzystą Panią. Jeszcze
tego wieczoru, widziałam, gdy Adaś już spał, jak jego Mama zapukała do drzwi
Srebrzystej Pani. Spędziła chyba tam sporo czasu, bo już spałam, gdy wróciła.
Następne dni upłynęły szybko, bo w domu trwały
gorączkowe przygotowania do Wigilii i Świąt Bożego Narodzenia. Nie chodziliśmy
już do szkoły, a więc nie było też okazji do spotkania Srebrzystej Pani. Było
za to sporo czasu poświęconego porządkom w domu, pieczeniu ciasta i
przygotowaniu innych smakołyków.
Nadeszła Wigilia Świąt Bożego Narodzenia. Z kuchni
już od rana płynęły niesamowite zapachy. Mama Adasia i Tato odświętnie ubrani,
a także sam Adaś założył nową koszulę i świeżo wyprane dżinsy. Zbliżała się
wigilijna wieczerza. Mama Adasia jeszcze ciągle krzątała się w kuchni, a Adaś
razem z Tatą przygotowali pięknie wystrojoną choinkę. Później zaczęli nakrywać
stół do uroczystej kolacji. Tato rozłożył biały obrus, a Adaś przyniósł talerze
i sztućce. Jakież było Jego zdziwienia, gdy Tato poprosił, aby przyniósł dwa
kolejne nakrycia. Wiedział, że tradycją jest pozostawienie jednego
dodatkowego nakrycia, ale dwa ? Gdy
zapytał o to tatę, ten tylko tajemniczo uśmiechnął się i odpowiedział – dzisiaj
będzie z nami dwoje „zbłąkanych wędrowców”. No może nie zupełnie zbłąkanych,
ale na pewno samotnych.
Adaś nie mógł
doczekać się rozpoczęcia wieczerzy. Słowa Taty tak go zaintrygowały, że
co chwila spoglądał na drzwi wejściowe. Jego wyobraźnia podpowiadała mu różne
możliwe i nie realne rozwiązania. Gdy
więc zadzwonił dzwonek, pierwszy zjawił się, aby otworzyć drzwi. Zaraz za nim
pojawiła się Mama. Gdy drzwi się otworzyły, zdumienia Adasia nie dało się
opisać. W drzwiach stała Srebrzysta Pani i jej mąż. Odświętnie ubrani i
bardziej pogodni niż zwykle, chociaż jakoś nieśmiało wchodzili do mieszkania
zapraszani przez gospodarzy. Mąż Srebrzystej Pani – pan Karol przyniósł piękny
bożonarodzeniowy stroik, który rodzice od razu ustawili na stole. To była
piękna dekoracja wigilijnego stołu. Wkrótce zabłysła pierwsza gwiazda i wszyscy
zasiedli do wigilijnej wieczerzy. Rozpoczęto, oczywiście, od dzielenia się
opłatkiem i składania życzeń. Nie słyszałam dokładnie co do siebie mówili, gdyż Adaś zostawił mnie na swoim biurku.
Widziałam tylko, przez uchylone drzwi jak uśmiechali się do siebie, wymieniali
uściski, ale także ze wzruszenia ocierali napływające do oczu łzy.
Wieczerza powoli zbliżała się do końca i nadchodził
czas otwarcia prezentów, które znajdowały się pod choinką. Zauważyłam, że Mama
Adasia od jakiegoś czasu dyskretnie spogląda na zegarek i zwraca głowę w
kierunku drzwi wejściowych. Czyżby to miało znaczyć, że jeszcze kogoś
oczekiwała ? I rzeczywiście wkrótce rozległo się ciche pukania do drzwi.
Wszyscy ze zdziwieniem spojrzeli po sobie, tylko Mama spokojnie podeszła do
drzwi i otworzyła je. W progu stał wysoki młodzieniec ubrany w brązową zimową
kurtkę i kolorowy szalik. W ręku
trzymał sporej wielkości torbę podróżną. Na widok Mamy, uprzejmie ukłonił się i
powiedział cicho – dobry wieczór mam na imię Grzegorz. Mam nadzieję, że
zastałem u Państwa moich rodziców. Zapraszam - odpowiedziała mama i szeroko
otworzyła drzwi. Oto zawitał do nas zbłąkany wędrowiec – powiedziała Mama -
wprowadzając gościa do pokoju. Srebrzysta Pani i pan Karol oniemieli ze
zdumienia na widok Grzesia, którego nie widzieli od kilku lat. Gdy zbliżył się
do nich i ucałował ich ręce, nie potrafili powstrzymać łez, które mimowolnie
napłynęły do oczu. Ściskali się, całowali i płakali nie mogąc oderwać oczu od
syna. Trwało to dłuższą chwilę, aż w końcu ponownie usiedli wszyscy przy stole.
To jest nasz prezent dla Państwa – powiedziała Mama – zwracając się do
Srebrzystej Pani i jej Męża, a wskazując na Grzegorza.
Tej nocy, światło jeszcze bardzo długo świeciło się w domu Srebrzystej Pani.
Piękna historia :)
OdpowiedzUsuńAż się wzruszyłam :)))
Bardzo poruszające i wzruszające to bajanie... Piękne zabaweczki robisz i historie układasz :)
OdpowiedzUsuńAleż Kochana za co TY przepraszasz. Twoje opowieści nie dość ,że piękne to i "z morałem". Oczywiście ,że się wzruszyłam tak do łezki w oku.Ale to była łezka z tej przegródki szczęśliwej i radosnej:))
OdpowiedzUsuńBardzo Cię proszę nie przestawaj się dzielić ze mną swoimi bajaniami.
Małpki urocze.
Pozdrawiam serdecznie i wszystkiego co najlepsze życzę Ci w nadchodzącym Nowym Roku.
Piękna historia, trochę się wzruszyłam...
OdpowiedzUsuńMaskotki super!
Pozdrawiam
Słodkie te Twoje małpki :)
OdpowiedzUsuńAż się poryczałam.
OdpowiedzUsuńMałpka śliczniutka jak zwykle zresztą.
Pozdrawiam
Śliczne małpki :-) Szkoda, że nie mam więcej czasu na dzierganie, no ale nie narzekam, bo mój czas wypełnia mały Skarb :-) Ale tak chciałabym wyszydełkować mu maskotki, rodzinę misiów. A te Twoje małpki świetne są, małpek jeszcze nigdy nie robiłam. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuń